We wrześniu 2024 roku dziesięcioro uczniów kształcących się w zawodzie technik informatyk brało udział w dwutygodniowych praktykach zagranicznych w hiszpańskiej Sewilli w ramach programu Fundusze Europejskie dla Rozwoju Społecznego. W hiszpańskich przedsiębiorstwach młodzież wykonywała zadania z zakresu programowania, a także świadczyła usługi związane z naprawą i utrzymaniem sprzętu elektronicznego. Po powrocie do Łodzi uczestnicy praktyk podzielili się z rówieśnikami zdobytymi za granicą umiejętnościami w ramach warsztatów zorganizowanych przez pana Jerzego Koślińskiego.
Dzień 1 – niedziela
Spod szkoły wyruszyliśmy około godziny 00.15. Po mniej więcej 3 godzinach w strugach deszczu dotarliśmy do Wrocławia. Zaczęła się epopeja lotniskowa. Najpierw oczekiwanie na odprawę bagażową. Potem oczekiwanie na wejście na pokład. Wylecieliśmy z Wrocławia około 6 rano. Po godzinie wylądowaliśmy w Monachium. Lotnisko w Monachium jest tak ogromne, że z bramki, którą weszliśmy z samolotu na lotnisko do bramki, z której odlatywał nasz następny samolot jechaliśmy pociągiem i szliśmy spory kawałek na piechotę. Tu kolejne oczekiwanie na wylot. Po kolejnych 3 godzinach lotu w końcu ok 14 dotarliśmy do Sewilli.
Najważniejsze dla nas było teraz coś zjeść i odpocząć. Ale ciekawość nowego otoczenia była tak silna, że jeszcze tego samego dnia wieczorem poszliśmy na spacer po okolicy.
Dzień 2 – poniedziałek
Pobudka o szóstej by zdążyć zjeść i nie spóźnić na spotkanie z Marianną, która mnie i kolegę miała zawieźć do naszego miejsca praktyk poza miastem. Na początku czerwonym autobusem do zajezdni, by przesiąść się w autobus międzymiastowy w kolorze zielonym. Opuszczając Sewillę zajęliśmy miejsca na końcu autobusu, by zobaczyć wschód słońca, który tutaj jest co najmniej o godzinę później niż w Polsce. Nasze miejsce praktyk to mały, przytulny ośrodek sprzedażowo-hodowlany specjalizujący się w ziołach i roślinach ogrodowych. Pierwszy dzień polegał tylko na zapoznaniu się z charakterystyką przedsiębiorstwa i zakresem naszych obowiązków. Po południu całą naszą grupą zwiedzaliśmy Alcazar – gigantyczny pałac królewski o bardzo burzliwej historii ze wspaniałą architekturą i przepięknymi ogrodami.
Dzień 3 – wtorek
Dzisiaj na praktykach uczyliśmy się jak określać za pomocą drona stan zdrowia roślinności i jak wykazywać to na mapie.
Po południu poszliśmy na zwiedzanie starego miasta Sevilli. Jest bardzo ładne, a katedra jest niesamowita I wygląda jakby była wyjęta prosto z filmu. Weszliśmy na Złotą Wieżę, zwiedzaliśmy Plac Hiszpański i Park Marii Luizy, w którym żyje mnóstwo zielonych papug, a nasze doniczkowe fikusy są ogromnymi drzewami.
Dzień 4 – środa
Tego dnia, jak zwykle wstałem rano o 7, aby nie spóźnić się na kolejny dzień. Pracuję w przedsiębiorstwie o nazwie Garden Verdaflore , które znajduję się w miejscowości Dos Hermanos pod Sewillą. Oprócz mnie w tej firmie pracują też moi trzej przyjaciele ze szkoły. W tym dniu odebraliśmy drzewka z dwóch transportów i przygotowywaliśmy im miejsce przed halą. Praca w takiej hali z roślinkami różnych gatunków jest ciężka, ale mam ciągły kontakt z naturą. Wymienialiśmy im ziemię i doniczki. Po powrocie do rezydencji godzinka przerwy i kolejny punkt programu na ten dzień – wyjście na przedstawienie flamenco. Trwało niemal dwie godziny i widać było, że artyści wiedzą co robią. Bardzo mi się to podobało i polecam każdemu aby obejrzał taki występ na żywo.
Dzień 5 – czwartek
Na miejsce moich praktyk w Sewilli dojeżdżam autobusem. Miałam szczęście, bo w odróżnieniu od moich kolegów, jadę tylko 15 minut. Reszta trafiła gorzej, bo dojazd zajmuje im ponad godzinę.
Pracuję w centrum ogrodniczym Vivero Garden Center Belmonte. Dziś przesadzałam rośliny, a po przyjęciu dostawy nowych roślin, rozkładałam je w odpowiednich miejscach.
Popołudniową atrakcją dnia było zwiedzanie katedry w Sewilli. Jest to największy na świecie kościół gotycki. Zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz robi piorunujące wrażenie, a widok rozciągający się ze szczytu wieży, nazywanej Giralda, jest niesamowity.
Dzień 6 -piątek
Tego dnia wstałem o 7.40. Na śniadanie zrobiłem sobie, jak zwykle, pyszne tosty z serem i salami. Po śniadaniu, wraz z kolegą Danielem, wyruszyliśmy na przystanek i pojechaliśmy do pracy. Pracujemy w Dos Hermanas czyli miejscowości pod Sewillą. Przedsiębiorstwo, w którym pracujemy nazywa się Patria Garden. Tego dnia, jak co dzień, myliśmy stoły na których stoją doniczki z kwiatkami a następnie podlewaliśmy je. Ok. godziny 14:00 zakończyliśmy pracę i wróciliśmy do Sewilli. Podróż zajmuje nam ponad godzinę.
Mój kolega Daniel obchodził dziś swoje 18 urodziny. Zrobiliśmy mu niespodziankę i zamówiliśmy tort. Bardzo się ucieszył. Po odśpiewaniu tradycyjnego „Sto lat” i degustacji tortu wraz z solenizantem wyszliśmy „na miasto”. Zwiedziliśmy między innymi Plac Hiszpański. Jest tam takie duże oczko wodne, w którym pływają karpie koi oraz zwykłe karpie. Są tam też kaczki, które karmiłem i głaskałem. Kaczki to fajne i towarzyskie zwierzaki. Jest też fontanna, która wieczorem jest podświetlana. Plac Hiszpański wieczorem wygląda przepięknie.
Paweł
Dzień 7 – sobota
Dziś wybraliśmy się na wyjątkową wycieczkę do Kadyksu – miasta pełnego uroku i historii. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od imponującej katedry, a następnie odkrywaliśmy barwny targ – po hiszpańsku Mercado, gdzie można było poczuć puls lokalnego życia. Spacerując dalej, z podziwem oglądaliśmy majestatyczne fortyfikacje przybrzeżne oraz prastary teatr rzymski, który przeniósł nas w czasy starożytne. Całość dopełniały zapierające dech w piersiach widoki na bezkresny Ocean Atlantycki, a chwile relaksu spędziliśmy, ciesząc się orzeźwiającą kąpielą w jego bardzo słonych wodach. Trafiliśmy na przypływ. Jak przyjechaliśmy, przycumowane łódki stały na plaży daleko od brzegu. Wody szybko przybywało i wkrótce te same łódki pływały w wodzie.
Janek
Dzień 8 – niedziela
Mieliśmy dzisiaj okazję udać się na wycieczkę do Gibraltaru. Pobudka o 8 rano, aby o 9 być gotowym do wyjazdu. Podróż była dość długa, ponieważ trwała aż 3 godziny, lecz wszystkim szybko minęła, bo odsypialiśmy ciężki tydzień. Na granicy przesiedliśmy się w lokalnego busa, który podwiózł nas do kolejki linowej wjeżdżającej na szczyt Skały Gibraltarskiej. Na szczycie, zaraz po opuszczeniu kolejki, powitały nas małpy. Musieliśmy bardzo uważać, bo w ogóle nie boją się ludzi, a nawet wskakują na plecy dopominając się jedzenia. Na górze, oprócz małp, zaskoczył nas cudny widok na obie strony góry. Widać także było wybrzeże Afryki. W drodze na dół zwiedzaliśmy wiele ciekawych miejsc np. tunele i uzbrojenie z II Wojny Światowej, Jaskinię Św. Michała, wiszący most. Po zejściu z góry mieliśmy chwilę czasu wolnego, a następnie udaliśmy się na granicę, o dziwo, przez płytę lotniska. Podróż powrotną zakończyliśmy o 21, była to udana wycieczka.
Piotr
Dzień 9 -poniedziałek
Dziewiąty dzień naszego pobytu w Hiszpanii zaczęliśmy, jak zwykle, od udania się do miejsc naszych praktyk . Jak każdego dnia wraz, z Kacprem wstaliśmy o 6:45 , zjedliśmy śniadanie i wyszliśmy do autobusu . Na nasze nieszczęście, dzisiejszy poranek był wyjątkowo mglisty, a że mamy w zwyczaju zasnąć po drodze i obudzić się w ostatniej chwili na naszym przystanku, nie inaczej było tym razem, jednak „nasz przystanek” okazał się być nie naszym . Trzeba wiedzieć, że nasza firma w której pracujemy znajduje się za miejscowością Esparitanas. My wysiedliśmy jeszcze przed nią. Dobrze, że dojechać możemy tam aż trzema zielonymi autobusami , więc długo nie czekaliśmy na następny, a na miejscu byliśmy i tak 30 min. przed czasem. Zaraz po przywitaniu się z pracownikami oraz kotami zabraliśmy się do pracy, a dziś naszym zadaniem było rozpakowanie dostawy nowych roślin , naklejenie na doniczkach odpowiednich etykiet oraz ustawienie ich w odpowiednich miejscach. Po obiedzie i przerwie poobiedniej całą grupą udaliśmy się na zajęcia z ceramiki . Zagłębiliśmy się nieco w historię i tradycje związane z tym rzemiosłem, a następnie sami spróbowaliśmy swoich sił tworząc własne malunki na specjalnie przygotowanych wcześniej płytkach. Płytki od razu po zakończeniu malowania zostały zapakowane do pieca , a my już nie możemy doczekać się efektu końcowego naszej pracy. Po zakończonych warsztatach każdy ruszył w swoją stronę dalej penetrować zakamarki Sevilli
Krzysztof
Dzień 10 – wtorek
Od samego rana, tak jak każdego dnia w tygodniu, przygotowywałem się na dzisiejsze praktyki, które zaczynam o godzinie 9 wraz z moimi kolegami Jankiem, Jędrzejem i Andrzejem. Aby dojechać na wyznaczoną godzinę wychodzimy z naszej rezydencji o 8:20, ponieważ o tej godzinie przyjeżdża po nas kierowca Miguel. Po dojechaniu na praktyki, Manuel – nasz pracodawca, rozdzielił nas do konkretnych zadań. Tego dnia pracowałem z Andrzejem i sadziliśmy rośliny w doniczkach. Aby najpierw pozyskać materiał do sadzenia, musieliśmy przyciąć inne rośliny, a następnie przycięte przez nas odrosty sadziliśmy w ziemi. Jedna z tych roślin nosiła nazwę Sedum burrito. Po praktykach wróciliśmy do naszego miejsca pobytu i tego dnia nie mieliśmy zaplanowanych jakiś atrakcji, poza spotkaniem z Panią Martą – naszą koordynatorką. Po spotkaniu wybraliśmy się z kolegami na małe zakupy, aby zdobyć pamiątki z Sewilli dla naszych rodzin i znajomych. Podczas tej aktywności spotkaliśmy nawet Ratatuja, ale nic nam nie ugotował.
Kacper
Dzień 11 – środa
Wczoraj podczas praktyk wyjechaliśmy z opiekunem z naszej firmy na teren „Rodioclub Sevilla” aby wykonać misję z dronem i zdobyć zdjęcia do ostatniego zadania praktyk majecego kluczowy wpływ na nasze oceny. Tymczasem leśnicy zdobywali nową umiejętność – uczyli się gry na doniczkach. Po powrocie z praktyk zjedliśmy obiad i wyszliśmy obejrzeć jeszcze jedną atrakcję Sewilli – Plaza de Toros de la Real Maestranza de Caballería de Sevilla, czyli najstarszą w Hiszpanii arenę walki z bykami. Mieliśmy szczęście, bo był to ostatni dzień, kiedy można było zwiedzać arenę po południu. W kolejnych dniach miał być zamknięta w związku z przygotowaniami do corridy, która odbędzie się w weekend.
Teodor
Dzień 12 – czwartek
Czwartkowy poranek zaskoczył nas niezbyt przyjemną pogodą. Był to chyba najchłodniejszy dzień naszego pobytu. Od rana padało, co nieszczególnie umilało nam pracę. W miejscu moich praktyk – centrum ogrodniczym Vivero Garden Center Belmonte, tego dnia pomagałam rozpakowywać dostawy oraz pieliłam rośliny. Po powrocie z pracy, gdy zdążyliśmy odpocząć, czekała na nas kolejna atrakcja wyjazdu – kajaki. Było to bardzo ciekawe doświadczenie, ponieważ pływałam kajakiem pierwszy raz. Jestem pewna, że gdy następnym razem nadarzy się okazja chętnie to powtórzę.
Natalia
Dzień 13 – piątek
Piątek był ostatnim dniem, w którym pracowaliśmy w naszych przedsiębiorstwach. Rezydencję opuściliśmy, jak zwykle, o 8.20, by odbyć podróż w białej furgonetce naszego kierowcy Migela. Jechaliśmy ze świadomością, iż w tę stronę robimy to już ostatni raz. Po przyjedzie do przedsiębiorstwa, pożegnaliśmy się z kierowcą (w drogę powrotną zabrał nas ktoś inny) wręczając mu słodycze z Polski. Miło wspominaliśmy czas spędzony na podróżach. Następnie przebraliśmy się i przygotowaliśmy do pracy. Upominki daliśmy również naszemu szefowi, a były to słodycze i polskie jedzenie. Wszystko odbywało się w językach migowym i naszym łamanym hiszpańskim. Bardzo dobrze wspominaliśmy pracę w tym przedsiębiorstwie, toteż było nam szczerze żal ją kończyć. Również nasz szef – Manuel był z nas bardzo zadowolony. W ostatni dzień każdy dostał bardzo lekkie zadania – wszyscy podlewaliśmy ośrodek. Gdy praca dobiegła końca, pożegnaliśmy się i rozpoczęliśmy podróż powrotną. Po południu odbyło się ostatnie spotkanie z naszą koordynatorką – panią Martą. Euromind przygotował dla nas pożegnalny podwieczorek – tort i inne słodycze. Po spotkaniu moi koledzy udali się na Corridę, która tego dnia odbywała się w Sewilli, ja zaś poszedłem kupić ostatnie pamiątki. Wybrałem pobliski sklep z lokalnymi produktami. Po powrocie postanowiłem się spakować, by rano móc dłużej pospać. Tak minął mi ostatni dzień w Hiszpanii.
Andrzej
Dzień 14 -sobota
Ostatni dzień pobytu mijał nam wszystkim naprawdę powoli. O 9:45 opuściliśmy rezydencję, by wyruszyć autobusem w stronę lotniska. Odprawiliśmy bagaże pełne pamiątek i ruszyliśmy w kierunku kontroli bezpieczeństwa. Na pierwszy samolot czekaliśmy zaledwie godzinę. Po 3 godzinach powitaliśmy lotnisko w Monachium oraz…6 wyczerpujących godzin czekania na następny samolot, Czas dłużył się niesamowicie. Gdy wybiła 21:30 mogliśmy wreszcie wejść na pokład samolotu odlatującego do Wrocławia. Ostatni odcinek podróży do Łodzi pokonaliśmy autokarem. Pod szkołę dotarliśmy w środku nocy. Na szczęście rodzice nie zapomnieli o nas i wszyscy stawili się, żeby bezpiecznie dotransportować nas do domu.
Dzień 15 -niedziela
Przez ostatnie dwa tygodnie mieliśmy okazje mieszkać w słonecznej Sevilli. Większość dni spędzaliśmy na praktykach, na których uczyliśmy się między innymi o ortofotomapie i fotogrametrii. Resztę czasu przeznaczaliśmy na różne wycieczki po Sevilli, a w weekend odwiedziliśmy Kadyks oraz Gibraltar. W czasie wyjazdu dowiedzieliśmy się dużo o kulturze Hiszpanii, zwyczajach itp. Mieliśmy również możliwość sprawdzić w praktyce nasze zdolności posługiwania się językiem angielskim. Było to niezapomniane przeżycie i nowe doświadczenia. Szkoda, że trwało to tak krótko i jutro trzeba wracać do szkoły.
Daniel K.